Tajskie lody czyli otwarcie puszki Pandory

A dzisiaj.. oddaję do głosu moje drugie „ja”, oto  spostrzeżenia dietetyka, który na co dzień zajmuje się pacjentami po przeszczepach szpiku.

Wpis ten powstał w wyniku zaistniałej sytuacji podczas mojego krótkiego, sierpniowego wypadu nad morze.

Sytuacja prosta: Stoisko z lodami tajskimi. Wiecie na czym to polega – wybieracie smaki, a lody przygotowywane są na Waszych oczach.
Fajna sprawa. Dopóki nie przyjrzycie się co tak naprawdę się dzieje.

Kolejka ogromna, ludzie odbierają swoje porcje lodów, a Pan przygotowujący – za każdym razem macza CAŁY rękaw w kolejnych porcjach niezmrożonych jeszcze lodów.

Przyjemnie? Co chwilę to nowa warstwa.. i raczej za często Pan tej bluzy nie zmienia, więc pewnie co dzień to nowa dokładka. Poza tym – nie oszukujmy się – nie ściąga tej bluzy mając przerwę, nie ściąga jej opierając się o blaty lub idąc za potrzebą do toalety. A może jeszcze wyciera w nią ręce, bo nie ma ręczników papierowych? Czytaj dalej „Tajskie lody czyli otwarcie puszki Pandory”

Renata